... pomagamy ludziom rosnąć ...
Krótka instrukcja obsługi tłumu
Cena ebooka:19,90
Spis treści
Czy można i należy wyindywidualizować się z rozentuzjazmowanego tłumu? 5
Garnek znowu kipi 11
Jak ze społeczeństwa zrobić tłum? 14
Procedura. 16
W jakim społeczeństwie żyjemy? 21
Media PRL i III RP: 70 lat kontroli umysłów 22
Wszyscy jesteśmy kibicami 31
Anatomia kibica 33
Wymiary kibicowania 33
Zadymy – Kiedy to się zaczęło? 34
Motywy kibicowania 35
Nasi muszą wygrać! 36
Emocje i jeszcze coś 37
Hodowla kibiców 38
Polski kibic 39
Media i tłum 39
Le Bon i inni 40
Anonimowi i bezkarni 45
Socjotechnika w służbie kontrrewolucji 46
Nieocenieni praktycy w akcji 53
Czy można zarazić się szaleństwem? 56
Zacznijmy od początku 56
Czy trzeba się szczepić? 57
Dlaczego tak łatwo zarażamy się emocjami? 61
Charyzmatyczni liderzy poskramiacze tłumu 62
Jezus i tłumy 64
Szkoła SB raz jeszcze 68
Prowokator 77
Zdrajca 80
Tajny współpracownik. 86
Dwa słowa na koniec: Narodowa kontrrewolucja antysystemowa
– program pozytywny 115
Sprawdź się 118
Czy można i należy wyindywidualizować się z rozentuzjazmowanego tłumu?
Straszny miał dzień towarzysz Szmaciak.
Ach, wprost odchodził od rozumu,
kiedy uciekać musiał w gaciach
ścigany wyzwiskami tłumu
Janusz Szpotański Towarzysz Szmaciak
No właśnie tłumu. Ten dziwny i nieokiełznany twór będzie bohaterem naszych rozważań. Potraktujemy go wieloaspektowo. Sportowo, socjotechnicznie, militarnie i wywiadowczo. Poszukamy sposobów przekształceń zorganizowanych społeczności w dziką i morderczą tłuszczę.
W historii nabroił nie mało. Budzi się w najmniej oczekiwanych momentach, choć z drugiej strony równie często ludzie złej woli powołują tego demona do życia by zabijał, bił i gwałcił każdego, kto znajdzie się w jego mocy. Dlatego mówiąc o nim nie sposób nie wspomnieć o: prowokatorach, zdrajcach i tajnych współpracownikach (kiedyś Służby Bezpieczeństwa a dziś tylko sam Pan Bóg wie komu, sprzedają swoje usługi i za jakie pieniądze). Czasem te trzy role mogą się połączyć w jednej osobie, a niekiedy pełnione są rozdzielnie. To oni za wszelką cenę starają się zmienić społeczeństwo w tłum i kierować nim wedle swojej woli.
Jak może zwróciłeś Szanowny Czytelniku uwagę nikt inny, jak tylko tłum, wypędził towarzysza Szmaciaka z komitetu PZPR. Dziś, co prawda takich komitetów już nie ma i zapewne szukać trzeciego pokolenia Szmaciaków trzeba by w niektórych centralach partii, bankach i meinstrimowych mediach.
Dalszy ciąg poematu mógłby obecnie mieć taki kształt:
Zewsząd sypały się kamienie,
Niszcząc kamery w TVN-nie.
Na szczęście było —jak już wiecie —
tajemne przejście w komitecie.
Historia Polski obfituje w rozmaite dramatyczne zdarzenia z udziałem dużych mas ludzkich. Mord w Gdańsku[1] w 1970 roku(45 zabitych, 1165 ranny, kilka tysięcy zatrzymanych), nazwany przewrotnie Wypadkami Grudniowymi, za które oczywiście nikt nie został skazany. W demonstracjach po przewrocie wojskowym, określonym dowcipnie Wprowadzeniem Stanu Wojennego i tłumionych brutalnie przez nieocenione ZOMO (Zmotoryzowane Odwody Milicji Obywatelskiej) dziesiątki osób zostało poturbowanych i kilkanaście poniosło śmierć. Na stronie portalu wpolityce znajdują się nazwiska niektórych z nich: Lista nie jest pełna. Dokładna liczba osób, które w wyniku wprowadzenia stanu wojennego poniosły śmierć, nie jest znana. Wiele morderstw nigdy nie wyszło na światło dzienne... Nieznana pozostaje też liczba osób, które straciły w tym okresie zdrowie na skutek prześladowań, bicia w trakcie śledztwa czy podczas demonstracji ulicznych.[2] Tu również nikt nie został za to pociągnięty do odpowiedzialności. To już jakaś świecka tradycja III RP, że mimo, iż wiadomo kto odpowiada za bezpośrednie działania organów, a nawet za tzw. sprawstwo kierownicze - mimo „ogromnych wysiłków” niezależnych sądów nic z tego nie wynika. Nawet wielka ochota poniektórych animatorów owych zdarzeń, takich jak Jaruzelski i Kiszczak wzięcia na swoje rachityczne barki odpowiedzialności idzie na marne.
Oto krótka relacja z tamtych pamiętnych dni w Warszawie:
Tłumy, sięgające niekiedy kilkunastu tysięcy młodych i zdeterminowanych mężczyzn, stanowiły jednak wyzwanie nawet dla najlepiej wyposażonych i wyszkolonych oddziałów. Rozbijanie manifestacji nieraz przekształcało się w regularne uliczne bitwy. „Znowu atakujemy – wspomina jeden z uczestników warszawskiej demonstracji z 3 maja 1982 r. – Pędzimy zomowców za Barbakan. Sypią się na nas granaty z gazem łzawiącym. Odrzucamy je albo topimy w kanałach. Sprzyja nam północny wiatr. W ciągu pół godziny trzy razy zdobywamy Barbakan i placyk przed kościołem św. Ducha. Trzy razy wycofujemy się z Barbakanu”. Fragmenty radiowych rozmów przechwycone przez „Solidarność” odsłaniają misterną sztukę dowodzenia plutonami zomowców: „Energiczne lanie, żeby popamiętali… Środków chemicznych nie macie? Zostaną podrzucone… Atakują komisariat na Jezuickiej, udzielić pomocy… Hasło podajcie! Bo oni nas wykończą… Hasło takie jak l maja… Tak, ale nikt na to nie reaguje… Dowódca śmigłowca pyta, czy będzie robota. Niech czeka, będzie… Daj im grzanie, rozumiesz… Uderzyć na Most Śląsko-Dąbrowski. Przyśpiesz, bo tam jest gorąco… Sztab jest w katedrze i kieruje walką. Może krótki wypad do katedry?... Proś dowódcę śmigłowców ciężkich… Grupa prowodyrów z katedry ciągnie silną grupą w kierunku sejmu… Wydać ze zbrojowni wszystkie granaty łzawiące, świece dymne i amunicję...”.[3]
Przypomnijmy sobie, że jedną z przyczyn przeprowadzenia demonstracji, podczas której kule carskich żołdaków zabiły pięciu Warszawiaków 27 lutego 1861 r, były żądania uwolnienia aresztowanych... w manifestacji, jaka odbyła dwa dni wcześniej. Niewiele ponad miesiąc później, 8 kwietnia na Placu Zamkowym zginęło 100 osób a kilkaset zostało rannych. Demonstracje pełnią w dziejach naszej Ojczyzny doniosłą rolę, a wiele wskazuje, że i dziś może być podobnie. Dlatego pomyśleliśmy, że może warto napisać dwa słowa o tym, czym jest tłum i jak nim można powodować oraz jakie zjawiska psychologiczne zachodzą przy tej okazji. Idzie o to, abyśmy i tym razem nie zostali przemienieni w bezładną i bezmyślną masę, tylko w zdecydowany i zorganizowany sposób na zawsze wypędzili wnuczków Szmaciaka z wszelkich instytucji życia publicznego.
Aby przeciwdziałać takim niezaplanowanej przez system groźnej aktywności społecznej nasi umiłowani władcy nie szczędzą sił i środków, aby temu zapobiec. Już w 2011 roku na ulicach Warszawy pojawiły się tajemnicze głośniki. Jak się potem okazało, są to solidne niemieckie urządzenia do rozpraszania tłumu: 150-watowe moduły elektronicznych syren ECN niemieckiej marki Hermann. Urządzenia zdolne są do emisji dźwięku o natężeniu 130 decybeli, który bardzo skutecznie może rozproszyć tłum, a nawet doprowadzić do uszkodzeń słuchu.[4] Trzeba powiedzieć, że nasza demokratyczna władza nie jest głucha na potrzeby społeczeństwa. Ale dlaczego tak się nas boi?